Na rogu Smoczej i Gęsiej leżał na ulicy trup przykryty płachtą Kuriera Warszawskiego. Nad nim stał drugi człowiek, cały w łachmanach, wołał, że tu leży biedny Moniek i prosił, by przechodnie rzucali pieniądze. Nie wiadomo, czy zbierał na pogrzeb dla Mońka, czy też zarabiał w ten sposób dla siebie reklamując Mońka.