w czerwcu, w godzinach wczesnorannych 80-letnia kobieta spadła z łóżka na podłogę.
małżonek wraz z sąsiadem przetransportowali ją ponownie na łóżko i okryli kołdrą.
czuła się wówczas dobrze, miała zachowane czynności życiowe. nieco później mąż zauważył, iż pogorszył się kontakt z pokrzywdzoną. zaniepokojony poprosił sąsiadów o telefoniczne wezwanie karetki pogotowia.
dyspozytor pogotowia przyjął wezwanie, a jako powód w karcie wyjazdu karetki zapisał „utrata przytomności”.
do miejsca zamieszkania chorej została skierowana karetka reanimacyjna z obsadą ratowniczą w składzie: lekarz, pielęgniarka, sanitariusz i kierowca.
załoga karetki po przybyciu do miejsca wezwania przystąpiła do oceny stanu chorej. lekarz w badaniu przedmiotowym stwierdził, iż starsza kobieta znajdowała się w bardzo złych warunkach sanitarno-higienicznych, leżała w brudnej pościeli, chodziły po niej muchy.
podczas badania rozpoznano skrajne wyniszczenie pacjentki, określone jako „skóra i kości”.
w okolicy otworów oddechowych znajdowały się liczne muchy. lekarz badający nie stwierdził oznak życia. skóra chorej była blada, woskowa.
według relacji badającego obecne było stężenie mięśni, szerokie sztywne źrenice, mętne rogówki. nie stwierdzono tętna na tętnicy szyjnej.
w trakcie osłuchiwania klatki piersiowej nie stwierdzono szmerów oddechowych ani czynności serca.
w karetce reanimacyjnej znajdował się defibrylator, respirator, pompa infuzyjna. istniały możliwości do poszerzenia diagnostyki i prowadzenia resuscytacji.
powyższe ustalenia stały się podstawą rozpoznania śmierci kobiety. lekarz karetki pogotowia wystawił kartę informacyjną, z którą rodzina udała się do pobliskiego ośrodka zdrowia.
inny lekarz na podstawie karty informacyjnej wystawił kartę zgonu, gdzie jako przyczynę śmierci we wszystkich trzech rubrykach wpisał starość.
dalsze czynności zmierzające do pochówku przebiegały bez zakłóceń.
kobieta została uznana za zmarłą a jej ciało powierzono pracownikom domu pogrzebowego.
pracownicy firmy pogrzebowej wyznaczonej do organizacji pochówku, około godz.14.00 w trakcie przekładania pokrzywdzonej z łóżka do foliowego worka stwierdzili, iż miała ona otwarte oczy, usta, chodziły po niej muchy, ważyła nie więcej niż 30 kg, była jeszcze ciepła i przykryta pierzyną, nie dawała oznak życia.
kobieta w zamkniętym foliowym worku została przetransportowana do kostnicy przyszpitalnej.
jeden z pracowników po przybyciu do kostnicy zauważył kilkakrotne poruszenie się worka.
po otwarciu zamka stwierdzono, iż „uznana za zmarłą” oddycha.
niezwłocznie zawiadomiono lekarza dyżurnego, który jednoznacznie stwierdził, iż kobieta nie jest martwa